Najlepsze z Najgorszych: Ptakodemia 3: Morski Orzeł
Romans | Thriller | Od lat 15 | 83 min
Trzecia część kultowej katastrofy filmowej Jamesa Nguyena - człowieka, który udowodnił, że efekty specjalne można zrobić w Paintcie, a mimo to podbić serca widzów na całym świecie.
Santa Cruz, Kalifornia. Mordercze orły morskie ruszają do ataku, a jedyną nadzieją ludzkości staje się para naukowców: biolożka morska Kim i gerontolog Evan. Oboje chcą uratować planetę przed globalnym ociepleniem, ale najpierw muszą przetrwać wojnę z agresywnym ptactwem, które najwyraźniej ma dość ludzkiej głupoty. Gdy skrzydła furkoczą, a dialogi brzmią jak generowane przez czat sprzed ery AI, wiesz, że to kino Nguyena w najczystszej postaci.
„Ptakodemia 3: Morski Orzeł” to eko-horror, romans, musical, satyra i powerpointowa apokalipsa w jednym. Nguyen - samozwańczy „Master of Romantic Thrillers” - serwuje nam film, który z równą powagą traktuje wykłady o globalnym ociepleniu, co sceny tańca przy piosence o końcu świata. Powracają znajome tematy: miłość, ptaki, natura i zaskakująco często… broń palna. Seria „Ptakodemia” to dziś klasyk kina tak złego, że aż dobrego - fenomen, który łączy ludzi śmiechem, absurdem i szczerym uwielbieniem dla filmów tworzonych z pasji, nie z pieniędzy. Trudno w to uwierzyć, ale Nguyen dalej wierzy w swój talent i trzecią część „Ptakodemii” również zrobił śmiertelnie poważnie. Mimo tego powstał film, który najlepiej ogląda się wspólnie – w pełnej sali kinowej i świadomością, że nie oglądasz „złego filmu”, tylko czyste, nieoszlifowane złoto kina klasy Z.
Pierwsza „Ptakodemia” wprawiła świat w osłupienie w 2010 roku. Powstała za mniej niż 10 tys. dolarów i dość szybko stała się globalnym fenomenem. Miała przekaz antywojenny i ekologiczny, przez media została okrzyknięta też „jednym z najgorszych filmów świata”, a miłość widzów do „Ptakomedii” zaczęła przypominać tę, którą publiczność darzy „The Room” Tommy’ego Wiseau. Druga część premierę miała w 2013 roku i opowiadała o ataku ptaków na Hollywood, co miało również wymiar satyryczny. Nguyen natrząsał się z przyjęcia pierwszej części pokazując, że nie traktuje siebie i swoich filmów do końca poważnie. Co nie znaczy, że jego filmy nie są zrobione z widoczną jak na dłoni miłością do kina.
czytaj więcej
Santa Cruz, Kalifornia. Mordercze orły morskie ruszają do ataku, a jedyną nadzieją ludzkości staje się para naukowców: biolożka morska Kim i gerontolog Evan. Oboje chcą uratować planetę przed globalnym ociepleniem, ale najpierw muszą przetrwać wojnę z agresywnym ptactwem, które najwyraźniej ma dość ludzkiej głupoty. Gdy skrzydła furkoczą, a dialogi brzmią jak generowane przez czat sprzed ery AI, wiesz, że to kino Nguyena w najczystszej postaci.
„Ptakodemia 3: Morski Orzeł” to eko-horror, romans, musical, satyra i powerpointowa apokalipsa w jednym. Nguyen - samozwańczy „Master of Romantic Thrillers” - serwuje nam film, który z równą powagą traktuje wykłady o globalnym ociepleniu, co sceny tańca przy piosence o końcu świata. Powracają znajome tematy: miłość, ptaki, natura i zaskakująco często… broń palna. Seria „Ptakodemia” to dziś klasyk kina tak złego, że aż dobrego - fenomen, który łączy ludzi śmiechem, absurdem i szczerym uwielbieniem dla filmów tworzonych z pasji, nie z pieniędzy. Trudno w to uwierzyć, ale Nguyen dalej wierzy w swój talent i trzecią część „Ptakodemii” również zrobił śmiertelnie poważnie. Mimo tego powstał film, który najlepiej ogląda się wspólnie – w pełnej sali kinowej i świadomością, że nie oglądasz „złego filmu”, tylko czyste, nieoszlifowane złoto kina klasy Z.
Pierwsza „Ptakodemia” wprawiła świat w osłupienie w 2010 roku. Powstała za mniej niż 10 tys. dolarów i dość szybko stała się globalnym fenomenem. Miała przekaz antywojenny i ekologiczny, przez media została okrzyknięta też „jednym z najgorszych filmów świata”, a miłość widzów do „Ptakomedii” zaczęła przypominać tę, którą publiczność darzy „The Room” Tommy’ego Wiseau. Druga część premierę miała w 2013 roku i opowiadała o ataku ptaków na Hollywood, co miało również wymiar satyryczny. Nguyen natrząsał się z przyjęcia pierwszej części pokazując, że nie traktuje siebie i swoich filmów do końca poważnie. Co nie znaczy, że jego filmy nie są zrobione z widoczną jak na dłoni miłością do kina.
Trzecia część kultowej katastrofy filmowej Jamesa Nguyena - człowieka, który udowodnił, że efekty specjalne można zrobić w Paintcie, a mimo to podbić serca widzów na całym świecie.
Santa Cruz, Kalifornia. Mordercze orły morskie ruszają do ataku, a jedyną nadzieją ludzkości staje się para naukowców: biolożka morska Kim i gerontolog Evan. Oboje chcą uratować planetę przed globalnym ociepleniem, ale najpierw muszą przetrwać wojnę z agresywnym ptactwem, które najwyraźniej ma dość ludzkiej głupoty. Gdy skrzydła furkoczą, a dialogi brzmią jak generowane przez czat sprzed ery AI, wiesz, że to kino Nguyena w najczystszej postaci.
„Ptakodemia 3: Morski Orzeł” to eko-horror, romans, musical, satyra i powerpointowa apokalipsa w jednym. Nguyen - samozwańczy „Master of Romantic Thrillers” - serwuje nam film, który z równą powagą traktuje wykłady o globalnym ociepleniu, co sceny tańca przy piosence o końcu świata. Powracają znajome tematy: miłość, ptaki, natura i zaskakująco często… broń palna. Seria „Ptakodemia” to dziś klasyk kina tak złego, że aż dobrego - fenomen, który łączy ludzi śmiechem, absurdem i szczerym uwielbieniem dla filmów tworzonych z pasji, nie z pieniędzy. Trudno w to uwierzyć, ale Nguyen dalej wierzy w swój talent i trzecią część „Ptakodemii” również zrobił śmiertelnie poważnie. Mimo tego powstał film, który najlepiej ogląda się wspólnie – w pełnej sali kinowej i świadomością, że nie oglądasz „złego filmu”, tylko czyste, nieoszlifowane złoto kina klasy Z.
Pierwsza „Ptakodemia” wprawiła świat w osłupienie w 2010 roku. Powstała za mniej niż 10 tys. dolarów i dość szybko stała się globalnym fenomenem. Miała przekaz antywojenny i ekologiczny, przez media została okrzyknięta też „jednym z najgorszych filmów świata”, a miłość widzów do „Ptakomedii” zaczęła przypominać tę, którą publiczność darzy „The Room” Tommy’ego Wiseau. Druga część premierę miała w 2013 roku i opowiadała o ataku ptaków na Hollywood, co miało również wymiar satyryczny. Nguyen natrząsał się z przyjęcia pierwszej części pokazując, że nie traktuje siebie i swoich filmów do końca poważnie. Co nie znaczy, że jego filmy nie są zrobione z widoczną jak na dłoni miłością do kina.
czytaj więcej
Santa Cruz, Kalifornia. Mordercze orły morskie ruszają do ataku, a jedyną nadzieją ludzkości staje się para naukowców: biolożka morska Kim i gerontolog Evan. Oboje chcą uratować planetę przed globalnym ociepleniem, ale najpierw muszą przetrwać wojnę z agresywnym ptactwem, które najwyraźniej ma dość ludzkiej głupoty. Gdy skrzydła furkoczą, a dialogi brzmią jak generowane przez czat sprzed ery AI, wiesz, że to kino Nguyena w najczystszej postaci.
„Ptakodemia 3: Morski Orzeł” to eko-horror, romans, musical, satyra i powerpointowa apokalipsa w jednym. Nguyen - samozwańczy „Master of Romantic Thrillers” - serwuje nam film, który z równą powagą traktuje wykłady o globalnym ociepleniu, co sceny tańca przy piosence o końcu świata. Powracają znajome tematy: miłość, ptaki, natura i zaskakująco często… broń palna. Seria „Ptakodemia” to dziś klasyk kina tak złego, że aż dobrego - fenomen, który łączy ludzi śmiechem, absurdem i szczerym uwielbieniem dla filmów tworzonych z pasji, nie z pieniędzy. Trudno w to uwierzyć, ale Nguyen dalej wierzy w swój talent i trzecią część „Ptakodemii” również zrobił śmiertelnie poważnie. Mimo tego powstał film, który najlepiej ogląda się wspólnie – w pełnej sali kinowej i świadomością, że nie oglądasz „złego filmu”, tylko czyste, nieoszlifowane złoto kina klasy Z.
Pierwsza „Ptakodemia” wprawiła świat w osłupienie w 2010 roku. Powstała za mniej niż 10 tys. dolarów i dość szybko stała się globalnym fenomenem. Miała przekaz antywojenny i ekologiczny, przez media została okrzyknięta też „jednym z najgorszych filmów świata”, a miłość widzów do „Ptakomedii” zaczęła przypominać tę, którą publiczność darzy „The Room” Tommy’ego Wiseau. Druga część premierę miała w 2013 roku i opowiadała o ataku ptaków na Hollywood, co miało również wymiar satyryczny. Nguyen natrząsał się z przyjęcia pierwszej części pokazując, że nie traktuje siebie i swoich filmów do końca poważnie. Co nie znaczy, że jego filmy nie są zrobione z widoczną jak na dłoni miłością do kina.
Dojazd
Kino Janosik
ul. Sobieskiego 1, 34-300 Żywiec
